INFO!!

TEKST PISANY UKOŚNIE JEST MYŚLANY, PISANY, MÓWIONY PRZEZ BOHATERÓW W JĘZYKU POLSKIM!

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 10


Przez kilka następnych dni chodziłam bardzo zadowolona. Harry w ciągu tygodnia zadzwonił 2 razy. A co najlepsze.. Rozmawiałam z Niall’em! Tak. Któregoś dnia, wracając ze śpiewu otrzymałam od niego telefon. Widać było, że mu także bardzo zależy na tym związku, bo się wypytywał, czy nikt nie wie, czy nie ma zdjęć itp. Chciałam z nim porozmawiać też o czymś innym, ale nie za bardzo wiedziałam co, a on często wypytywał o Max’a. Dziwne dość.
No ale cóż..
Przynajmniej z nim gadałam!!!Max także miał powody do szczęścia. Jego drużyna przeszła do drugiej ligi i miała szanse na dostanie się do pierwszej. Decydujący turniej miał odbyć się w naszym mieście w następny weekend.Trzymałam za niego kciuki. 



Niall. Widziałam go. Stał z resztą zespołu na scenie. Drugi od prawej. Obok Louis’a. Chciałam do niego podejść i się przytulić. Wejść tam na scenę i zdjąć tę jego białą koszulę. Podchodziłam co raz bliżej sceny.

W pewnym momencie on odkręcił się w stronę Lou i go pocałował. Tamten odpowiedział mu tym samym. Wyglądało to tak prawdziwie, uczuciowo. Czas się dla mnie zatrzymał. Nie mogłam w to uwierzyć. To nie prawda.. 

I nagle, reflektor skierował się tylko w jeden punkt. Ukazywał Harry’ego. Patrzył się prosto na mnie i podchodził wolnym krokiem. Usłyszałam tekst piosenki, którą śpiewał 

"Girl, what would you do,

Would you wanna stay?

If I were to say…"

Obudziłam się. Ale piosenka grała nadal..‘Co jest?’ pomyślałam. A w moim wykonaniu było to trudne tuż po przebudzeniu. Chwila.. Co ja gadam? Jakim przebudzeniu?

Chwyciłam komórkę.

- Halo? – mruknęłam nawet nie otwierając oczu.

- Cześć. Jak tam? – usłyszałam znajomą chrypkę.Co on? W kulki leci?’ otworzyłam powieki i spojrzałam na zegarek.

- Wiesz, która.? Egh.. – musiałam odchrząknąć - Wiesz, która jest godzina?

- 18. 27. Dokładnie – powiedział ucieszony.

- Nie. Jest 4.27. JA mieszkam w Polsce. To kilka godzin różnicy! – krzyknęłam, szybko się orientując, że wszyscy jeszcze śpią. – Gdzie ty jesteś??

- W USA moja droga. Szykuję się właśnie na koncert. Wcześniej postanowiłem zadzwonić -Wyczułam, że się uśmiecha. On taki był. Bezczelny. Znaczy.. Z tego co zdążyłam się zorientować..

- Dzwoń o normalnych godzinach..

- Ale 6 pm to normalna godzina.

- Człowieku! Ja mam za 3,5 godziny sprawdzian z chemii! – spojrzałam się na łóżko brata. Młody leżał i się na mnie patrzył.

- To życzę powodzenia – powiedział, z wyraźnym rozbawieniem. Coś w tle za nim zaszeleściło. 

- Mam nadzieję, że wszystko w porządku z naszą tajemnicą. 

- Wszystko ok. Dziękuję. A teraz idę spać. Dobranoc.

- Cieszę się. Masz słodki głos z rana, tak na marginesie. Chyba muszę dzwonić częściej w takich porach. Słodkich snów, maleńka.I się rozłączył.
Serio? Przecież to ja miałam zakończyć tę rozmowę. Chociaż może to lepiej. To gwiazda…

- Weź następnym razem rozmawiaj ciszej jak zadzwoni ten twój kochanek.

- Zamknij się! – krzyknęłam i rzuciłam w brata poduszką. – Ja. Kocham. NIALL’A..
Usłyszałam tylko śmiech.
Choć próbowałam zasnąć, w mojej głowie krążyły różne myśli.
Po co Harry dzwonił codzienne?

Czemu mówił do mnie ‘maleńka’ itp. Skoro był z Lou?

Dlaczego dzwonił o tej porze?

Czy nie mógł by to być Niall? 


Koniec końców poszłam do szkoły niewyspana. Na szczęście uczyłam się przez kilka ostatnich dni, więc jakaś pozytywna ocena powinna być.
Nie mogłam się jednak przyzwyczaić do tego, że Ali nie ma obok. Co prawda rozmawiałam z innymi, ale to nie było to samo.. Brakowało mi jej. Tak samo jak brakowało mi Niall’a. Zdawałam sobie sprawę, że nie był on moim chłopakiem, ani pewnie nie był mną zainteresowany. Jednak coś w środku pchało mnie w jego kierunku. Myślałam o nim całymi dniami.. Znaczy, oprócz rozmów telefonicznych z Harry’m. W tedy myślałam co i jak powiedzieć w obcym języku.    



- No dawaj! Przecież on cię nie krył! Mogłeś biec!! – krzyczałam na hali sportowej. Właśnie odbywał się decydujący mecz drużyny mojego brata. Stałam jak na szpilkach.. No dobra.. To może złe określenie bo można stać na szpilkach.. Ale chodzi o to, ze byłam podekscytowana i pełna energii. Czarne tygrysy – tak nazywała się drużyna mojego brata, co dla mnie oznaczało ‘pantery’, ale nie ważne – przegrywały 5 punktami, a do końca zostało jeszcze 5 minut. Miałam nadzieję, ze wygrają bo na to zasłużyli.

- No dawaj Max!! Zayn byłby dumny!! – krzyknęłam. Przed meczem ostrzegłam go, że zrobię mu trochę siary. W końcu.. Od czego jest starsze rodzeństwo. – No rzuć tę piłkę!

W pewnym momencie poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i widząc nazwę kontaktu szeroko się uśmiechnęłam.

- Halo?

- Cześć księżniczko. Co robisz?

- Co?! – krzyknęłam do słuchawki. Na hali było tak głośno, że nie usłyszałam pytania.

- Pytam co robisz?

- Jestem na meczu Max’a i słabo cię słyszę!
- Ale ja za to słyszę cię bardzo wyraźnie – zaśmiał się ‘sexy mrrau Harry’.

- Przepraszam – usprawiedliwiłam się. – Dlaczego mówisz do mnie zdrobniale? – spytałam. Oczami śledziłam jednak przebieg gry.
- Bo..

- TAK!! Jeszcze tylko dwa punkty!!! – swoim krzykiem zagłuszyłam piosenkarza. Czarne tygrysy zdobyły kosz i były co raz bliżej zwycięstwa.
- Jaki wynik? – spytał wyraźnie zaciekawiony.

- 76:74 – odparłam.

- To w co oni grają?! – zdziwił się Harry. Zaśmiałam się.

- W koszykówkę.
- Aaa.. I jak? Max wygrywa?

- Niestety nie. Ale już blisko – powiedziałam z nadzieją. Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam śmiech.

- Masz uroczy głos, wiesz?

- Dzięki. Jeszcze tylko trochę. No dalej, dalej..

- Chyba zacznę się uczyć polskiego.. – zatkało mnie.

- Czemu?

- Żebym wiedział co mówisz. Czuję się niezręcznie. A co jeśli obgadujesz moje zgrabne ciało? Albo piękne loki?

- Hahahahha.. Powiem ci jeśli będę o nich mówiła.

- Mam nadzieję.

Nastąpiło niezręczne milczenie. Nie lubiłam takich sytuacji. Oczami śledziłam ostatnie sekundy meczu. Dosłownie. Do końca zostało dziesięć sekund, a drużyna mojego brata przegrywała.

Akcja działa się pod koszem przeciwnika. Ostatnie chwile. Piłkę przejęła drużyna przeciwna. Jednak tuż przed końcem, jeden z kolegów mojego brata przechwycił piłkę i spoglądając na wielki zegar, rzucił z połowy boiska.
Już myślałam, że przegrają. Ale tuż przed gwizdkiem końcowym piłka zwinnie wpadła do kosza, dając przy tym 3 punkty dla czarnych tygrysów.

- TAAAK!! Kocham cię po prostu!

- Mnie? – spytał zdziwiony Harry.

- Ciebie też. Mój brat wygrał! – krzyknęłam do słuchawki. Widząc jak drużyna Max’a się cieszy z tego zwycięstwa i wszyscy skaczą sobie na szyję, także chciałam kogoś przytulić. Najlepiej Niell’a..

- To gratulacje. Chłopaki Max wygrał! – usłyszałam jak krzyczy. Tylko.. Po co? Czyżby nagle zaczęli zadawać się z fanami? – Niall mówi, że kiedyś musi zobaczyć jak gra.

HA! I czy to się nie nazywa przeznaczenie? Kiedyś na pewno pójdziemy razem na mecz kosza. A potem, kto wie…

- Okok. Dobra ja lecę im pogratulować. Fajnie, że zadzwoniłeś – powiedziałam.

- No dobrze. Uważaj na siebie, skarbie.

- Ty też – odparłam i się rozłączyłam. Tak. Chyba po raz pierwszy, to ja się rozłączyłam. Szeroko się uśmiechnęłam i spojrzałam dookoła. Niektórzy dziwnie się na mnie patrzyli. ‘Aaa.. No tak.. Gadałam po angielsku.’Wzruszyłam ramionami i pobiegłam do drużyny Max’a.





piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 9


- Woow! Serio was zgarneli?

- Noo.. Serio, serio.

- Nieźle.. Musieliście coś zapłacić?

- W sumie to nie. Tylko zostaliśmy spisani, a ponieważ byliśmy niepełnoletni, musieli nas odebrać rodzice.

- Uuuu.. – po pomieszczeniu przebiega szmer.

- Mieliście przesrane, co? – stwierdza trzynastolatek.

- Hahah.. Spokojnie. Ja i Max potrafiliśmy wybrnąć z każdej sytuacji.. 



- Numer do rodziców – powiedział tęgi mężczyzna.

- Może być do brata? – spytałam. – Rodzice są za granicą..

Policeman spojrzał na mnie z ukosa. W końcu kiwnął twierdząco głową.Sięgnęłam do kieszeni spodni po komórkę. Jednak.. Nie było jej tam.

- Okradli mnie! Nie mam telefonu! – krzyknęłam.

- A nie zostawiłaś jej w garderobie? U chłopaków? – spytał Max. ‘Fuck!’ przeklęłam w myśli.

- Możecie mi już podać ten numer? – niecierpliwił się mężczyzna. – I nazwisko?

- Karol Kruszycki – odparłam.

- Coś mi się nie zgadza – zmrużył oczy. – Macie inne nazwiska..

- Boo..

- To jest nasz przyrodni brat – wyręczył mnie Max, szeroko się uśmiechając. Szturchnęłam go w bok. Policjant mógłby się zorientować po jego minie.

- No właśnie. Mamy tę samą matkę.

- On został przy nazwisku swojego ojca, a my przejęliśmy nowe.

Czekaliśmy na jego reakcję. Nie za bardzo wyglądał na przekonanego. Jednak zanotował wszystkie dane.

- Mhmm. Numer i idźcie usiąść – powiedział mundurowy, wskazując ławki po przeciwnej stronie korytarza.

Młody wyciągnął swoją komórkę i podał odpowiednie cyferki. Gdy policjant wystukiwał numer, Max wysłał Karolowi SMS-a z instrukcją postępowania. W duchu błagałam by brat Ali ją odczytał.

Siedzieliśmy w długim hallu, rozglądając się w każdą stronę. Wydawał mi się, że jest to hall główny. Wielkie drzwi prowadzące na zewnątrz, krzesła przy ścianach i ‘lada’ za którą siedział policjant. Wszędzie wydziałam ludzi ubranych na niebiesko. Mimo, iż nie było ich dużo, czułam się jak w wiosce smerfów.W pewnym momencie podszedł do nas jeden z nich.

- Chodź ze mną – powiedział do mniei przeszedł kawałek. Zatrzymał się przy zakręcie w korytarz na prawo. Spojrzał na mnie i kiwnął głową na znak, że mam iść. Spojrzałam niepewnie na brata.On także był zdziwiony.

Ruszyłam za mundurowym. Poprowadził mnie przez dłuuugi korytarz i zatrzymał się przy jasnych drzwiach.

- Po co ja tu przyszłam? Kto i co chce ode..

- Macie 5 minut – przerwał mi i otworzył drzwi.

- Ahhaa…Weszłam do środka, przygotowana na najgorsze.W pomieszczeniu stał Harry Styles we własnej osobie.

- Harry? – zdziwiłam się. To przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Przygotowana byłam nawet na rodziców, którzy jakimś cudem dowiedzieli się o naszym wybryku.
- Cześć – odezwał się loczek i podszedł bliżej.- Zapomniałaś telefonu.. I zdjęcia – uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę dłoń. Dostrzegłam w niej moją komórkę. Prezent od rodziców na 15 urodziny. Swoją drogą, odbyły się one 2 tygodnie wcześniej. – Chyba, że nie chcesz mieć ze mną zdjęcia..

- Chcę! – odparłam momentalnie, co wywołało na jego twarzy jeszcze większy uśmiech.Styles podszedł do mnie i stanął obok. Dłoń z telefonem wyciągnął przed siebie, a drugą ręką zaczął głaskać mnie w bok. ‘ Rzeczywiście chyba trochę pomaga..’ pomyślałam, przypominając sobie fakt, że zawsze robi coś takiego fankom. Wcześniej myślałam, że to tylko pogarsza sytuację.. No cóż.. Błądzić rzeczą ludzką..
- Dziękuję – odparłam i schowałam telefon do kieszeni. – Ale.. Przyszedłeś tu tylko..

- Nie – Harry momentalnie spoważniał. – Nie mówcie nikomu o tym związku. To miał i ma być sekret. Dotyczy to całego zespołu. Wszyscy się staramy by media się nie dowiedziały. Mogą podejrzewać, ale nie mieć prawdziwych informacji. Zrobimy wszystko.. No prawie wszystko.. Co chcecie, ale nikomu nie mówcie – powiedział prawie niesłyszalnie. Jakby bał się, że strażnik usłyszy zza drzwi. Skinęłam głową.

- Ej ej ej.. Jak się tu dostałeś?

- Przyjechałem z Paul’em – wyjaśnił. – Kazano nam wejść przez boczne wejście. Wiesz.. Dla bezpieczeństwa – teatralnie wywrócił oczami.‘Jakie znów boczne wejście.. Przecież tu nie ma żadneg..’ w tym momencie mój wzrok padł na brązowe drzwi, do których podchodził Harry.W pewnym momencie drzwi, z których przyszłam ja, otworzyły się

- Twój brat przyjechał. Czas minął – powiedział policjant i otworzył szeroko drzwi. Spojrzałam na jednego z moich idoli. Nie powstrzymałam emocji i mocno się do niego przytuliłam. Nie ważne, że to nie był Niall. Jednak Harry jest jego przyjacielem, a ja nie mogłam zmarnować takiej okazji. 

– Będę sprawdzał czy aby na pewno nic nie wyszło na jaw – szepnął mi do ucha odwzajemniając gest, w momencie gdy Paul chciał mnie od niego oderwać.

- Ok. Ciekawe tylko jak i od kogo zamierzasz to sprawdzać..

- To dla nas wszystkich bardzo ważne.

- Rozumiem. Możesz mi zaufać – uśmiechnęłam się. Dziewiętnastolatek zrobił to samo.
Nagle mundurowy zjawił się tuż obok mnie i odciągał mnie od gwiazdy.

- Musimy iść młoda damo – powiedział i pociągnął mnie za sobą.

- Dzięki – zdążyłam powiedzieć, zanim Harry otworzył drzwi, a ja zniknęłam w hallu. 


Na tym skończyła się miła część.Gdy doszłam do Max’a i Karola wiedziałam, że nie będzie dobrze.Na szczęście policja nas puściła. Tylko, że.. Mimo naszych podziękowań i przeprosin, Karol nadawał jak najęty o naszym zachowaniu. Zupełnie jakby rzeczywiście był naszym bratem..Spotkaliśmy się z Alą już w domu. Karol zawiózł ją wcześniej by nic jej się nie stało.
Wynegocjowaliśmy z Max’em, że Karol nas nie wyda. Na szczęście chłopak był  bezinteresowny.Jednak.. Ala była z nas zadowolona.Przez całą noc oglądaliśmy filmy z koncertu, które udało się nagrać Ali. Wymienialiśmy się przeżyciami. Oczywiście nie powiedziałam jej o tym co widzieliśmy i o czym Harry kazał mi nie mówić. Było to jednak trudne. W końcu Ala to moja przyjaciółka
Niestety ona nie zrobiła sobie zdjęcia z żadnym z nich.Ja natomiast co 2 minuty wchodziłam w galerię i przeglądałam fotografie. Zdjęcie z Naiall’em już na początku ustawiłam jako tapetę,  


- Wooow. Fajnie. Tak spotkać swoich idoli, zrobić sobie z nimi zdjęcia i na dodatek jeden za tobą biegnie – przerywa mi jedna z bliźniaczek.

- Hahaha.. On za mną nie pobiegł..

- No ale oddał ci telefon i cię odszukał..

- No fakt. Czułam się jak w filmie lub książce. Żałowałam tylko, że to nie mój książę za mną podążył..

- A może to twój książę? – uśmiecha się trzynastolatek, zabawnie ruszając brwiami.- Na łeb ci padło?! Przecież ona kochała.. Kocha Niall’a. – obruszyła się Camille.

- Dajcie jej skończyć. I co było dalej?

- Hmm.. Dalej.. 


Od koncertu minęły cztery dni, a ja wciąż się zastanawiałam jak Harry zamierza sprawdzić czy coś powiedzieliśmy.Jednak.. Niedługo miałam się o tym przekonać...


Była bodajże środa.Wracałam ze szkoły do domu. W pewnym momencie zaczął dzwonić mój telefon.

- Halo?

- Cześć. Tu Harry. Harry Styles. Mówiłem, że będę sprawdzał - usłyszałam znajomy głos. ‘Niee.. To nie może być prawda’

- Hahah.. Dobre, dobre. Już uwierzyłam. A tak serio. Jesteś kolegą Ali? Czym cię przekupiła?

- …

- …

- …

- Czyli to naprawdę ty, Harry? – upewniłam się.
- Tak – usłyszałam rozbawienie w jego głosie.

- Skąd masz mój numer? – wyjąkałam. Miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia. ‘Wdech, wydech, wdech, wydech.. Dobra pamiętam jak się oddycha.. Nie można zrobić przecież wdech, wydech, wydech, wdech, wydech, wdech, wdech..’
- W tedy jak zapomniałaś telefonu od nas z garderoby, to.. Pozwoliłem sobie zapisać twój numer, a w twoich kontaktach zostawiłem mój – wyjaśnił. Nie za bardzo go zrozumiałam. W końcu poziom mojej znajomości języka, nie był zbyt wysoki. – Ale błagam. Nie chwal się tym..- Masz mnie za idiotkę? – ‘Kto normalny rozpowiedziałby numer swojego idola, narażając się na utratę kontaktu z nim..’
- A powinienem? – zaśmiał się.

- ..

- Dobra.. W każdym razie. Nikomu nic nie powiedziałaś?
- Nie.

- A twój brat?

- Też nie.

- To dobrze – odetchnął.

- Noo – powiedziałam to jakbym była pod jakimś urokiem. ‘O Matko! Harry Styles ma mój numer i ze mną rozmawia. Aaaaa!’ - Ale nie masz 100% pewności – zauważyłam. On chyba też zrozumiał o co chodziło.- Na razie nie ma żadnych afer. Gdybyście powiedzieli, już byłby to temat numeru.Nienawidziłam takich chwil. Musiałam się domyślać z kontekstu o co chodzi, bo te słowa jakoś do mnie nie trafiały. ‘Od dziś angielski stawiam na pierwszym miejscu.’
- Gdzie jesteście? – spytałam, wymijając się od odpowiedzi.

- We Francji. Ja właśnie wracam ze sklepu i postanowiłem zadzwonić.

- Aha.. A jak fanki? Nie idą za tobą?

- Hahah.. Chyba nie. Bynajmniej się nie ujawniają – odparł. - Wybacz ale muszę kończyć.

- Ok. Rozumiem.

- Cieszę się, że nic nie powiedzieliście.
- Yhymm.

- Pamiętaj, że będę dzwonił co jakiś czas. Trzymaj się, kotku. – powiedział i się rozłączył. 

Chwilę stałam przed klatką i nie mogłam uwierzyć w całe zajście. Przecież to było nie możliwe, bym ja, zwykła dziewczyna z Polski, poznała największy Boys Band na świecie, a jeden z jego członków właśnie do mnie zadzwonił. To było zbyt piękne..

‘Chwila.. Czy on powiedział do mnie kotku??

Gdy mój mózg zaczął na powrót pracować, wbiłam szybko kod i wbiegłam na górę.

- Maks! Maks!

- Co jest? – spytał brat, wychodząc z kuchni.
- Nie uwierzysz – prawie piszczałam ze szczęścia. 

- Nie ma rodziców?

- Nie.

- Harry do mnie zadzwonił!

- Co? Jaki.. Serio? Dobra.. Nie wkręcaj mnie.

- Ale przysięgam! Zadzwonił do mnie i sprawdzał czy nic nie powiedzieliśmy o nim i Lou.

- …

- Pamiętasz jak zapomniałam komórki i potem przybiegł i mi ją oddał?

- Noo..

- To w tedy zapisał mój numer. A mi swój. Powiedział, że będzie częściej dzwonił! – skakałam z radości. – A wiesz co to oznacza? – spytałam, momentalnie stając i patrząć na młodego.
- Co?

- Że może kiedyś zadzwoni z Niall’em! Albo Zayn’em! – krzyknęłam i w podskokach powędrowałam do łazienki.

- Dobra. Chyba ci wierzę. W innych okolicznościach byś tak nie skakała.

- Dziękuję – powiedziałam z przesadną dokładnością.
- To teraz ja ci coś pokażę.

- Co takiego?- spytałam i poszłam za nim do pokoju. Patrzyłam jak szuka czegoś w szafce. Po chwili podał mi gazetę. Na okładce był Paul i my. Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na brata.
- Jest artykuł..Przerzuciłam kilka stron i w końcu znalazłam.
 ‘Fani włamali się do garderoby One Direction!’
Przecież to jakiś horror. ‘Skąd oni mogli to wiedzieć? Przecież żadnej afery nie było. Tylko nas wywalili.. To wszystko..’
- Ej. No ale chwila.. Młody.. Tu nie ma napisane kto się włamał. Nawet porządnego artykułu nie ma.

- Ale są zdjęcia.

- Na których widać Paul'a i dwoje ludzi stojących obok niego. TYŁEM – westchnęłam ciężko i odłożyłam gazetę na biurko. Następnie położyłam się na łóżku i wyjęłam komórkę.
- Myślisz, ze rodzice nas nie poznają?

- Spoko wodza.. Miałam na sobie koszulę Ali. Czyżbyś zapomniał, że moja była brudna? – zmrużyłam oczy, przypominając mu jak wylał na moja bluzkę sok z czarnej porzeczki. Umilkł od razu i siadł na swoim łóżku.

- Po prostu nie powinni się dowiedzieć. 


Wieczorem, gdy leżeliśmy już w łóżkach, ja przeglądałam kontakty. Szukałam hasła pod jakim zapisał się Styles.

- Serio? To jest ta nazwa? – powiedziałam na głos.
- Jaka nazwa? – spytał Max i podszedł cicho do mnie. Przekręciłam ekran w jego stronę.–‘ Twój sexy mrrau Harry x’- przeczytał głośno po czym zaczął się śmiać.

- Dlaczego ‘twój’?

- Nie wiem.. Ale wiem, że ma wysokie mniemanie o sobie.

- Czemu tak sądzisz? – dopytywał się chłopak.
- No.. Wątpię żeby jeszcze jakiejś fance dał swój numer. A jak już to wszystkim zapisuje się tak samo.. Jakby myślał, że każdy człowiek się w nim zakocha.

- A tak nie jest? Dużo osób na niego leci.

- Ja nie.. Poza tym.. są inne powody.

- Oświeć mnie.. – wywrócił oczami.
- Po pierwsze on jest z Louis’em, a po drugie.. Ja. Kocham. Niall’a.
- Yhymm.. Ale Niall nie wyglądał na za bardzo zainteresowanego naszymi ‘odwiedzinami’ – powiedział i wrócił do swojego łóżka. Nic mu nie opowiedziałam.
Spojrzałam na zdjęcie, które Harry przypisał do swojego kontaktu. Uśmiechnęłam się na wspomnienie pocałunku jego i Lou. ‘Taka słodka z nich para’.
 


* * *

'Sexy Mrauu Harry x' - zdjęcie kontaktowe dla Alex



ONE DIRECTION :D

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 8

< TEN POST BYŁ WSTAWIONY 22.04.2013 ALE ZE WZGLĘDU NA PROBLEMY TECHNICZNE, MUSIAŁAM PONOWNIE WSTAWIĆ DZIŚ> 

- Haha. To było dobre. Te fanki są chyba bardziej pokręcone od tych w Szwecji – zaśmiał się mulat i minął Louis’a i Harry’ego.
- Dobra, skończcie już. Harry, dobrze się spisałeś, a ty Lou.. Idź lepiej po Niall’a – zaśmiał się Liam i dołączył do Zayn’a. Chłopaki oderwali się od siebie, a Harry posłał kompanowi szeroki uśmiech. Chwilę później Louis wyszedł z garderoby.

- Mówiłam ci, że są razem – powiedziałam do Max’a, chowając głowę z powrotem za kanapę.
Na nasze nieszczęście, ustawiona była w połowie stanowisk chłopaków. Tak więc, Harry podszedł do swojego miejsca. Był centralnie po mojej prawej stronie.
- Ej.. Widzieliście mój grzebień? – spytał Malik. Spojrzałam na brata. Widząc, że trzyma w dłoni ów przedmiot, oparłam czoło o tył kanapy. ‘Za jakie grzechy..

- Nie wiem.. Pewnie leży gdzieś w twoim bałaganie – odezwał się lokowaty. Rozpinał właśnie czarną koszulę. Spojrzałam w jego odbicie. Widok niezapomniany. Lekko zmierzwione włosy i widoczne kropelki potu. Byłam w raju, widząc jednego z moich idoli. A na dodatek za chwilę miał pojawić się mój blondynek.
Tęczówki Styles’a już z tej odległości były niesamowicie zielone. 

Patrzyliśmy chwilę na siebie. ‘O fuck! On mnie widzi.’

- Ej! Co wy tu robicie?! – krzyknął i obrócił się w naszą stronę. W jednej chwili Liam i Zayn znaleźli się obok.

- Jak wy tu weszliście? – spytał Liam.Musiałam coś wymyślić. Niestety, nie chciało mi się uczyć języka angielskiego więc mój zasób słownictwa nie był zbyt duży.

- Emm.. Siedzimy – ‘Idiotka, no idiotka’ – To chyba twoje  – wyszarpnęłam od brata grzebień i podałam Zayn’owi.

- Paul! – krzyknął Liam.

- Nie. Proszę. Nie wołajcie go. My sami wyjdziemy – odparł Max, na co zgromiłam go wzrokiem.

- My weszliśmy tu.. – zaczęłam. Nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa, zwróciłam się do brata. – Jak powiedzieć ‘przez przypadek’?

- Nie wiem.

- Ehh.. Nie chcieliśmy tu wchodzić. Nie mieliśmy biletów na koncert, a chcieliśmy was spotkać. Udało nam się wyminąć ochroniarzy, ale Paul nas zobaczył więc przyszliśmy tu – wyjaśniłam, najprościej jak się dało. Liam, Zayn i Harry patrzyli na nas.

- Widzieliście całe zajście? Słyszeliście co mówiliśmy? – spytał Harry niepewnie. Pokiwaliśmy twierdząco głowami. – I pewnie zdążyliście przeczesać całą garderobę?

Nie wiedziałam jak powiedzieć, że nie zdążyłam bo byłam zajęta wąchaniem ich ciuchów, więc ponownie przytaknęłam. Max miał chyba ten sam problem.

- Czyli wiecie, że Lou i..

- Tak. Chyba wszyscy Directioners to wiedzą. Tylko chyba nie ma sensu się z tym ukrywać. Wszyscy popierają ten związek. – powiedział Maksymilian. Styles, Zayn i Liam zrobili wielkie oczy.

- Aż tak to widać? Przecież starają się jak mogą by to ukryć –przestraszył się Li.Nagle drzwi się otworzyły. Skoczyliśmy z Max’em jak oparzeni, na powrót chowając się za kanapą.
Słysząc głosy Lou i Niall’a odetchnęliśmy z ulgą. Podnieśliśmy się z podłogi.

- Spójrz kogo znaleźliśmy – powiedział Liam do nowo przybyłych.

- Minęli całą ekipę. Czaicie? Moje gratulacje, serio – uśmiechnął się Zayn i podał nam dłoń. ‘O rajciu! Dotykam dłoni Zayn’a..

- Serio? – odezwał się Lou. – To naprawdę wyczyn. Ledwo co nam udaję się czasem gdzieś wymknąć, a co dopiero fanom, którzy przechytrzyli naszego Paula – uśmiechnął się i także uścisnął nam dłoń.

- Rozumiesz coś? – spytał Max.
- Nie wszystko. Ale się uśmiechaj i udawaj, że wszystko rozumiesz – poleciłam. – Emm.. Możemy zrobić sobie z wami zdjęcia? Po tym od razy znikamy.
- Jasne – uśmiechnął się Niall. Spojrzałam na niego. Był jeszcze ładniejszy niż na jakichkolwiek zdjęciach. Włosy postawione do góry, biała luźna koszulka i ten szeroki uśmiech..

- Ogarnij się.. – brat szturchnął mnie w bok.Po moim zreflektowaniu, wyjęliśmy telefony.

- Emm.. To ja mogę zrobić – zadeklarował się Harry i wziął mój aparat.

- Tak w ogóle to jak się nazywacie? – spytał Lou i podszedł do Max’a. Zayn podszedł do mnie i lekko objął.

- Ja jestem Max, a to moja siostra Alekss..andra. Ale woli Alex – odparł mój brat podając telefon Liam’owi.

- Uśmiech – polecił Styles. Wykonaliśmy polecenie.
Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam z moim ulubionym zespołem i robiłam sobie z nimi zdjęcia.
Wzrok jednak co chwila uciekał mi w stronę Horan’a. Był jakiś cichy. Nie wiem czy zachowywał się tak na co dzień, ale wolałabym gdyby się trochę więcej odzywał.Po Zayni’e, podszedł do mnie Lou, Liam i długo oczekiwany Niall. Blondyn objął mnie i przysunął twarz bliżej mojej. Mogłam dokładnie poczuć jego zapach, dotknąć ciepłego policzka. Czekałam na podobny moment 2 lata. I w końcu.. Doczekałam się. ‘On mnie dotyka!!!!’ huczało mi w głowie.
Biedny Harry, musiał zrobić kilka bo albo zamknęłam oczy, albo otworzyłam buzię. Zrobił sobie zdjęcie z moim bratem i powrócił do fotografowania.

- Fajna czapka – powiedział z uśmiechem, po czym błysnął fleszem.

- Dzięki – odwzajemniłam uśmiech.
Niall mnie puścił. Tak bardzo tego nie chciałam. Nie chciałam by mnie opuszczał. Dobrze mi było w jego objęciach.W momencie gdy Harry chciał do mnie podejść, drzwi do garderoby się otworzyły. W nich stanął Paul.

- Chłopaki, za chwilę wyj.. To wy! – krzyknął widząc mnie i Max’a. Spojrzeliśmy z bratem po sobie i chcieliśmy uciec. Niestety było tylko jedno wyjście, a blokował je bodyguard. Złapał mnie i młodego za ręce i pociągnął do wyjścia.
- Miło było poznać! – krzyknęłam na odchodne. ‘A trzeba było chodzić na te korki z angielskiego. Przecież mogłabym  z nimi o czymś pogadać..’

Nie usłyszałam odpowiedzi.Mówi się trudno.Ochroniarz ciągnął  nas w stronę wyjścia. Stał tam duży, czarny samochód, najprawdopodobniej przeznaczony dla zespołu. Wokół mnóstwo fanek czekało na wyjazd chłopaków. Zauważyłam też dwóch policjantów, koło ochroniarzy One Direction i mnóstwo paparazzich.

- Brakuje mi tylko zdjęcia z Harry’m.. – powiedziałam smutno. Liczyłam, że ze wszystkimi uda mi się zapozować.
- A ja mam ze wszystkimi.

- Jakim cudem?Paul przekazał nas w ręce policji. ‘ No to pięknie..’ pomyślałamJeden z mundurowych zaprowadził nas do pojazdu i usiadł na miejscu pasażera. Drugi rozmawiał o czymś z Paul’em.

Nigdy nie myślałam, że w wieku 15 lat trafię do radiowozu.

Gdy dołączył do nas ‘kierowca’, ruszyliśmy na komendę.


* * *

KONCERT 1D :)


' - Spójrzcie. Mamy gości.' ;P


STRÓJ ALEX ;D


DIRECTIONER :D


piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 7


… - Masz jakiś plan? – szepnął do mnie Max, gdy zjeżdżaliśmy windą z 10 piętra. Nie wiem, czemu mówił po cichu, skoro Alicja była wtajemniczona w całe zajście. Zastanowiłam się chwilę, co odpowiedzieć młodemu.
- Tak jakby..

- Co?! Jakie ‘tak jakby’?! Idziemy na koncert, na który nie mamy biletów; nasi rodzice są święcie przekonani, że siedzimy u Alki i oglądamy jakiś kicz, a ty mi mówisz, że ‘tak jakby mam plan’!?! - no takiego wyznania to ja się z jego strony nie spodziewałam. Spojrzałam na przyjaciółkę. Widać, że była lekko przerażona krzykiem mojego brata.
- Zluzuj stringi, młody. Mam plan, ale nie wiem, czy jest na tyle dobry żeby wprowadzić go w życie.

- Parter. Wyjście z budynku – oznajmił kobiecy głos, gdy winda zatrzymała się w naszym miejscu docelowym.
- To mnie chociaż oświeć, kretynko.

- Sam jesteś kretynem. Skoro taki, mądry to może ty mi powiesz, co wymyśliłeś, co?

- Ja, w przeciwieństwie do ciebie, umiem opracować strategię – powiedział z wyższością i nie przepuszczając mnie ani Ali, wyszedł z budynku. Wystawiłam mu język.
- On jest nie do wytrzymania – zwróciłam się do blondynki.
- Ale czasem ma racje – powiedziała.
- No idziecie? Autobus nam za chwilę odjedzie.
- Po co ci autobus? Mój brat czeka w samochodzie  – zaśmiała się Alicja i udała w kierunku parkingu. Max i ja ruszyliśmy  za nią.
- To jaki jest ten twój plan, geniuszu? – zaczepiłam go.
- Odprowadzimy Alkę pod samo wejście. Ona dalej wejdzie, w końcu ma bilet – powiedział, ostro podkreślając ostatnie słowo. Uniosłam ramiona do góry i pokiwałam głową na znak, że to nie zależało ode mnie. To rodzice nie dali nam kasy.. Sorry bardzo.  – My obejdziemy scenę z drugiej strony i wejdziemy za kulisy.
- I myślisz, że ochroniarze nas nie złapią? – zakpiłam.
- No to powiemy im, że zgubiliśmy młodszą siostrę, czy coś..- powiedział dumnie i wsiadł do samochodu. 

Cześć, Karol.

- Hej – odparł chłopak siedzący za kierownicą. – Dawno was nie widziałem.

- Taa. My ciebie też – odparłam i szepnęłam do brata. - Kpisz chyba.. Takie rzeczy to się tylko na filmach udają.- To zaproponuj coś własnego – obruszył się chłopak.


No dobra. Nie miałam planu. Chciałam po prostu tam wejść i zobaczyć mój ukochany zespół. Zdawałam się na los i odrobinę szczęścia.

Możesz mi wytłumaczyć jedną rzecz?- szepnęła do mnie przyjaciółka.

- Hmm.. – odparłam, wyciągając z kieszeni paczkę gum do żucia. – Chcesz? – spytałam blondynki. Pokręciła przecząco głową i zamlaskała buzią, uświadamiając mi iż posiada swoją.

- Dlaczego chcecie ryzykować wchodząc tam na nie legalu?

- Oj Ala..

- Co oj Ala.? – speszyła się. 

- Wiesz, że mam rację. Nie raz wpadłaś już w kłopoty. Tym razem będą poważniejsze konsekwencje.
-Macie bilety? – spytał nasz kierowca, przejeżdżając na żółtym świetle.
- Oczywiście! Czemu o to pytasz? Czemu mielibyśmy nie mieć? Są tu. Kupione legalnie w kasach, byśmy mogli legalnie wejść – odparłam.
- Tak.. Pogrążaj nas dalej – usłyszałam głos Max’a. – Ala ma. W torebce, prawda?
- Yhymm. Tak.

Ta odpowiedź zakończyła naszą konwersację. Przez resztę podróży nie odzywaliśmy się do siebie.
Wydawało nam się, że szybko dojedziemy na miejsce. W końcu ze Śródmieścia na Stadion Narodowy, to krótka droga. Jednak, wiele fanek przyjechało dużo wcześniej.Wysiedliśmy kawałek przed stadionem, gdyż starszy brat mojej przyjaciółki nie chciał stać tyle w jednym miejscu. Uświadomił nam tylko, że mamy po niego zadzwonić gdy koncert się skończy.
- Dużo ludzi.. – powiedział Max, rozglądając się dookoła.
- To nasza rodzina.. – uśmiechnęłam się ciepło. Od dawna wiadomo, że Directioners to najbardziej zgrany fandom. Byliśmy jak jedna wielka rodzina, rozproszona po całym świecie.
W końcu doszliśmy do wejścia. Ochroniarze stali i sprawdzali bilety. Do rozpoczęcia koncertu zostało pół godziny.

- To po koncercie spotykamy się w tym miejscu – oznajmiła Ala. – Jak coś to dzwońcie lub piszcie. Ja muszę już iść.
- Dobra. To do zobaczenia –przytuliłam ją.

- Powodzenia – powiedziała i oddaliła się w stronę wejścia. Przynajmniej tak podejrzewałam, bo inne fanki już po 2 sekundach ją zasłoniły.
Wielki plac i mnóstwo rozwrzeszczanych nastolatek. Wszystkie miały bilety na koncert. A my? Ja i Max staliśmy bezradnie. Choć nie do końca. Chyba nie tylko my wpadliśmy na pomysł by się wkraść na koncert. Wiele dziewczyn próbowało to zrobić. Jednak bodyguardsi byli czujni. Każdą fankę, próbującą się przedostać, stanowczo odpychali. 


- To jak się spotkaliście? Bo się spotkaliście, prawda?

- Nie trzymaj nas już w niepewności. Powiedz – prosi mnie chłopczyk, siedzący na moich kolanach.

- Właśnie. Chcemy już historię twoją i Niall’a. Uśmiecham się serdecznie. Czy aby na pewno chcą znać tę historię?
- Jesteście pewni?- pytam. W odpowiedzi słyszę tylko głośne potakiwanie. - No więc.. 


Po ponad godzinnym staraniu się, jakimś cudem udało nam się przemknąć..  Wokół było pełno ludzi. Stylizatorzy, montażyści, choreografowie, technicy, ochroniarze.. Wszyscy. Trudno było się między nimi przemknąć.Wyjrzałam zza Toj-Toj’a. ‘Rety.. I jak to o świadczy o Polsce? Najpierw zalany stadion, teraz na przyjazd wielkich gwiazd Toj-Toje stawiają.’
Usłyszałam obok siebie jakieś głosy. Machinalnie odwróciłam głowę w stronę brata.

- Mówiłeś coś?! – krzyknęłam.
- Co?!

- Pytam się?! Czy coś mówiłeś?! – trudno było rozmawiać przy takim hałasie. Ale jakże cudownym. ‘Cos Everything You Do Is Magic’ zanuciłam w głowie i się uśmiechnęłam.
- No! Że czysto!

- Nie sądzę?! Publiczne toalety nigdy nie są czyste!!
- Nie o to mi chodzi!! Mówię, że droga wolna!

Teraz to miało większy sens. Bo do prawdy.. Komu się chce sprzątać publiczne kible? I to w naszym państwie?Rozejrzałam się i przeszłam kilka kroków. Młody miał rację. Żywego ducha na horyzoncie. Odetchnęłam lekko i podążyłam w stronę sceny.

- Hej!

Ups.

- Wiej! – krzyknął Max i pchnął mnie do przodu. Rzuciłam się między przyczepy i namioty. Obejrzałam się do tyłu. ‘Czy to Paul?’ Facet, który za nami biegł był bardzo do niego podobny. Nie zdziwiłabym się gdyby to był on.
Biegłam ile miałam sił w nogach. Skręciłam w lewo, i chcąc zmylić ochroniarza, schowałam się do jednego z namiotów.
- Co ty robisz? – usłyszałam głos Max’a.
- Przeczekamy tu chwilę – odparłam. Nagle zobaczyliśmy zbliżający się cień. – Tędy! – chwyciłam brata za rękę i wybiegłam tylnym wyjściem. Mieliśmy chwilę przewagi więc ile miałam sił w nogach, ruszyłam do drzwi z napisem ‘GARDEROBA’.
W duchu modliłam się by były otwarte. Chwyciłam za klamkę.

- Tak! – otworzyły się.
- Rusz się! – krzyknął Max i mnie popchnął. Wpadłam do środka, a młody za raz po mnie.
- Drzwi! – na te słowa momentalnie je zamknął.
Dyszeliśmy głośno i szybko. W pomieszczeniu było ciemno, więc nie mogliśmy dokładnie przyjrzeć się pomieszczeniu. Podparłam się ręką o stolik. Przynajmniej tak myślałam, że to stolik.

- Spójrz – szepnął Max.
- Nie widzę. Jest ciemno – odparłam, ruszając głową na wszystkie strony.
W pewnym momencie złapał mnie za rękę i pociągnął w głąb garderoby. Wyjął z kieszeni komórkę i podświetlił mi toaletkę. Nie mogłam w to uwierzyć. Przede mną leżał najprawdziwszy grzebień Zayn’a Malik’a. 

Ha! Skąd wiem, że należał do niego?
Wszystkie stanowiska były podpisane. Ot, zagadka..

Wzięłam do ręki błękitne cudo i przejechałam po nim palcami. Gdy wzrok przyzwyczaił się do mroku, odwróciłam się do brata i przeczesałam go tym grzebieniem.

- Daj mi go – powiedział i zabrał mi go. Ja w tym czasie, pomagając sobie moim telefonem, przeszłam do stanowiska  obok. Zobaczyłam ustawione zdjęcie. Przedstawiona na nim Danielle, była roześmiana i patrzyła w górę. ‘Czyli tu siedzi Liam..’ Pogładziłam delikatnie krzesło.
- Max, spójrz – prawie krzyknęłam do brata. Chciałam pokazać mu coś niesamowitego. Na specjalnych miejscach leżały ubrania chłopaków. Marynarka Harry’ego, pasiasta koszula Lou, czerwone polo Niall’a. Podeszłam bliżej i chwyciłam tkaninę do rąk. Zanurzyłam w niej nos, zaciągając się przyjemnym zapachem.
- Olka. Słyszysz?

- Co?
- No właśnie nic. Przestali grać..

Mój brat chciał chyba powiedzieć coś jeszcze, ale dźwięki dobiegające z podwórka mu przeszkodziły. Nagle klamka zaczęła się ruszać. Skoczyłam za niedaleko stojącą kanapę. Max momentalnie zrobił to samo. W chwili gdy chłopak siadał, do pomieszczenia wszedł zespół. Wychyliłam lekko głowę, nie pozwalając by mnie dostrzeżono.Ktoś zapalił światło, a to co zobaczyłam z lekka mnie zaskoczyło. Na przodzie stało dwóch całujących się chłopaków.


* * *

KONCERT :D



GRZEBIEŃ ZAYN'A



  
CHŁOPAKI Z 1D ;)

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 6


… - Idziemy na koncert?! – krzyknęliśmy równocześnie z Maksymilianem.
- Co? Jaki koncert? W sierpniu przylatujecie do mnie. Ty i Max. Na równy miesiąc. Cieszycie się? – słyszałam w jego głosie radość.
Spojrzałam na Max’a. Niekoniecznie tego się spodziewałam. Ale.. Jak to mówią: Lepszy rydz niż nic.

- Tak. Oczywiście – powiedziałam. – A co z rodzicami?

- My sobie tutaj odpoczniemy. Od was.. – zaśmiał się tata. ‘Uhuhu co się stało?’ pomyślałam, wywracając oczami.

- Eghm.. Właśnie. 12 sierpnia o 10.30 macie lot z Okęcia do Heathrow.

- Do Heathrow?! – wtrąciła mama. - Przecież to jest największe lotnisko. Zgubią się.
- Nie zgubią. Sam tego dopilnuję- zapewnił dwudziestoczterolatek.
- Daj mi go – poleciła mi rodzicielka i wzięła słuchawkę wyłączając głośnik. – Ale oni we wrześniu zaczynają szkołę. To jak na równy miesiąc?!

- Dobra. Koniec gry.. Sprawdźcie, czy wszystko zrobiliście i do łóżek.

- Emm.. Tato.. Jest dopiero 19 – zaśmiał się Max.
- To idźcie do swojego pokoju. Tylko wynieście tę planszę.

- Tato?- Hmm..- Mogę zadzwonić do Ali? Jest jeszcze weekend więc.

- Dobra. Ale jak skończysz, to komórka do mnie – powiedział surowo. 

Ty Maksymilian też.

Pokiwaliśmy głowami i poszliśmy do pokoju. Chwyciłam komórkę i wystukałam numer przyjaciółki. Odebrała dopiero po kilku sygnałach.
Zaczęłyśmy dwugodzinną rozmowę.
  

Przez kolejne 1,5 miesiące nie działo się nic specjalnego. Chodziłam do szkoły, sprzątałam ją, uczęszczałam na zajęcia..Nudy i monotonia. Monotonia i nudy. Z resztą, całe moje życie jest monotonne i oparte na tym samym. Nie dziwię się, że próbowałam je urozmaicić. Nie koniecznie zwalając na siebie masę niepowodzeń, ale.. Coś się przynajmniej wydarzyło, raz na jakiś czas.
Odkąd Ala się wyprowadziła, było jeszcze gorzej. Nie miałam z kim pogadać. I jeszcze ta kara..Od czasu jej przeprowadzki nie widziałyśmy się ani razu, a rozmawiałyśmy tylko w weekend. Choć też nie zawsze.. 

Któregoś dnia, miałam bardzo zły humor. Pilnowałam się, by nie zrobić nikomu, a przede wszystkim sobie, krzywdy. Nie dość, że budzik mi nie zadzwonił, lub ja nie chciałam go słyszeć i spóźniłam się na klasówkę z niemieckiego, to jeszcze dopiero na lekcji się o niej dowiedziałam. Jedynka murowana. Przez cały dzień nic mi nie wychodziło. Na w-f’ie jak nigdy wszystko psułam podczas ‘meczu’ w siatkówkę, na plastyce to samo. Jakieś kreski, a nie perspektywa zbieżna..
Nadszedł czas na spotkanie z nowymi przyjaciółmi. Mopem, szmatą, ścierką..Sala fizyczna już czekała. Podeszłam do tablicy i korzystając z wolnego skrzydła, zaczęłam rysować.

- Wierna fanka? – usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się i spostrzegłam jedną z pań woźnych.
- Tak. Najwierniejsza – uśmiechnęłam się lekko i powróciłam do rysowania włosów lokowatego.
- Zauważyłam, że często ich rysujesz – powiedziała. - Byłaś już na koncercie? – spytała, patrząc na ruchy mojej dłoni.
- Nie. Niestety nie mam takiej możliwości. Oni są z Wielkiej Brytanii – westchnęłam. – Mają teraz trasę promującą nowy album. Pod koniec miesiąca przyjeżdżają do Warszawy. A ja nie mam biletu.. – dokończyłam i mocniej ścisnęłam kredę.
- Hmm.. To szkoda..

- Tak wiem – doskonale to wiedziałam. Nie musiała mi o tym przypominać.
- Ale wiesz..  Nie zawsze trzeba mieć bilet by pojawić się na koncercie – zaśmiała się.
Eureka! Że ja wcześniej na to nie wpadłam. Przecież można się jakoś wkręcić do środka.
Chwila.. Jeśli z Max’em pojedziemy do Ali..’ 

- Wkręciliście się na koncert bez biletów? – przerywa mi głos jednej z bliźniaczek. – Ale.. Jak wy się tam dostaliście? Bo rozumiem, że pojechałaś tam z bratem?

- No, oczywiście. Jak mogłabym go zostawić – śmieję się. – Ponieważ moje ‘prace społeczne’ dobiegły końca, a koncert odbywał się w piątek, namówiliśmy rodziców na wyjazd do Ali. W końcu nie widziałam jej od 2 miesięcy i wypadałoby obejrzeć mieszkanie. Nie ukrywam, że zdziwiła mnie ich pozytywna odpowiedź. Bałam się tylko, jak zareagują na fakty po faktach..


* * *