INFO!!

TEKST PISANY UKOŚNIE JEST MYŚLANY, PISANY, MÓWIONY PRZEZ BOHATERÓW W JĘZYKU POLSKIM!

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 7


… - Masz jakiś plan? – szepnął do mnie Max, gdy zjeżdżaliśmy windą z 10 piętra. Nie wiem, czemu mówił po cichu, skoro Alicja była wtajemniczona w całe zajście. Zastanowiłam się chwilę, co odpowiedzieć młodemu.
- Tak jakby..

- Co?! Jakie ‘tak jakby’?! Idziemy na koncert, na który nie mamy biletów; nasi rodzice są święcie przekonani, że siedzimy u Alki i oglądamy jakiś kicz, a ty mi mówisz, że ‘tak jakby mam plan’!?! - no takiego wyznania to ja się z jego strony nie spodziewałam. Spojrzałam na przyjaciółkę. Widać, że była lekko przerażona krzykiem mojego brata.
- Zluzuj stringi, młody. Mam plan, ale nie wiem, czy jest na tyle dobry żeby wprowadzić go w życie.

- Parter. Wyjście z budynku – oznajmił kobiecy głos, gdy winda zatrzymała się w naszym miejscu docelowym.
- To mnie chociaż oświeć, kretynko.

- Sam jesteś kretynem. Skoro taki, mądry to może ty mi powiesz, co wymyśliłeś, co?

- Ja, w przeciwieństwie do ciebie, umiem opracować strategię – powiedział z wyższością i nie przepuszczając mnie ani Ali, wyszedł z budynku. Wystawiłam mu język.
- On jest nie do wytrzymania – zwróciłam się do blondynki.
- Ale czasem ma racje – powiedziała.
- No idziecie? Autobus nam za chwilę odjedzie.
- Po co ci autobus? Mój brat czeka w samochodzie  – zaśmiała się Alicja i udała w kierunku parkingu. Max i ja ruszyliśmy  za nią.
- To jaki jest ten twój plan, geniuszu? – zaczepiłam go.
- Odprowadzimy Alkę pod samo wejście. Ona dalej wejdzie, w końcu ma bilet – powiedział, ostro podkreślając ostatnie słowo. Uniosłam ramiona do góry i pokiwałam głową na znak, że to nie zależało ode mnie. To rodzice nie dali nam kasy.. Sorry bardzo.  – My obejdziemy scenę z drugiej strony i wejdziemy za kulisy.
- I myślisz, że ochroniarze nas nie złapią? – zakpiłam.
- No to powiemy im, że zgubiliśmy młodszą siostrę, czy coś..- powiedział dumnie i wsiadł do samochodu. 

Cześć, Karol.

- Hej – odparł chłopak siedzący za kierownicą. – Dawno was nie widziałem.

- Taa. My ciebie też – odparłam i szepnęłam do brata. - Kpisz chyba.. Takie rzeczy to się tylko na filmach udają.- To zaproponuj coś własnego – obruszył się chłopak.


No dobra. Nie miałam planu. Chciałam po prostu tam wejść i zobaczyć mój ukochany zespół. Zdawałam się na los i odrobinę szczęścia.

Możesz mi wytłumaczyć jedną rzecz?- szepnęła do mnie przyjaciółka.

- Hmm.. – odparłam, wyciągając z kieszeni paczkę gum do żucia. – Chcesz? – spytałam blondynki. Pokręciła przecząco głową i zamlaskała buzią, uświadamiając mi iż posiada swoją.

- Dlaczego chcecie ryzykować wchodząc tam na nie legalu?

- Oj Ala..

- Co oj Ala.? – speszyła się. 

- Wiesz, że mam rację. Nie raz wpadłaś już w kłopoty. Tym razem będą poważniejsze konsekwencje.
-Macie bilety? – spytał nasz kierowca, przejeżdżając na żółtym świetle.
- Oczywiście! Czemu o to pytasz? Czemu mielibyśmy nie mieć? Są tu. Kupione legalnie w kasach, byśmy mogli legalnie wejść – odparłam.
- Tak.. Pogrążaj nas dalej – usłyszałam głos Max’a. – Ala ma. W torebce, prawda?
- Yhymm. Tak.

Ta odpowiedź zakończyła naszą konwersację. Przez resztę podróży nie odzywaliśmy się do siebie.
Wydawało nam się, że szybko dojedziemy na miejsce. W końcu ze Śródmieścia na Stadion Narodowy, to krótka droga. Jednak, wiele fanek przyjechało dużo wcześniej.Wysiedliśmy kawałek przed stadionem, gdyż starszy brat mojej przyjaciółki nie chciał stać tyle w jednym miejscu. Uświadomił nam tylko, że mamy po niego zadzwonić gdy koncert się skończy.
- Dużo ludzi.. – powiedział Max, rozglądając się dookoła.
- To nasza rodzina.. – uśmiechnęłam się ciepło. Od dawna wiadomo, że Directioners to najbardziej zgrany fandom. Byliśmy jak jedna wielka rodzina, rozproszona po całym świecie.
W końcu doszliśmy do wejścia. Ochroniarze stali i sprawdzali bilety. Do rozpoczęcia koncertu zostało pół godziny.

- To po koncercie spotykamy się w tym miejscu – oznajmiła Ala. – Jak coś to dzwońcie lub piszcie. Ja muszę już iść.
- Dobra. To do zobaczenia –przytuliłam ją.

- Powodzenia – powiedziała i oddaliła się w stronę wejścia. Przynajmniej tak podejrzewałam, bo inne fanki już po 2 sekundach ją zasłoniły.
Wielki plac i mnóstwo rozwrzeszczanych nastolatek. Wszystkie miały bilety na koncert. A my? Ja i Max staliśmy bezradnie. Choć nie do końca. Chyba nie tylko my wpadliśmy na pomysł by się wkraść na koncert. Wiele dziewczyn próbowało to zrobić. Jednak bodyguardsi byli czujni. Każdą fankę, próbującą się przedostać, stanowczo odpychali. 


- To jak się spotkaliście? Bo się spotkaliście, prawda?

- Nie trzymaj nas już w niepewności. Powiedz – prosi mnie chłopczyk, siedzący na moich kolanach.

- Właśnie. Chcemy już historię twoją i Niall’a. Uśmiecham się serdecznie. Czy aby na pewno chcą znać tę historię?
- Jesteście pewni?- pytam. W odpowiedzi słyszę tylko głośne potakiwanie. - No więc.. 


Po ponad godzinnym staraniu się, jakimś cudem udało nam się przemknąć..  Wokół było pełno ludzi. Stylizatorzy, montażyści, choreografowie, technicy, ochroniarze.. Wszyscy. Trudno było się między nimi przemknąć.Wyjrzałam zza Toj-Toj’a. ‘Rety.. I jak to o świadczy o Polsce? Najpierw zalany stadion, teraz na przyjazd wielkich gwiazd Toj-Toje stawiają.’
Usłyszałam obok siebie jakieś głosy. Machinalnie odwróciłam głowę w stronę brata.

- Mówiłeś coś?! – krzyknęłam.
- Co?!

- Pytam się?! Czy coś mówiłeś?! – trudno było rozmawiać przy takim hałasie. Ale jakże cudownym. ‘Cos Everything You Do Is Magic’ zanuciłam w głowie i się uśmiechnęłam.
- No! Że czysto!

- Nie sądzę?! Publiczne toalety nigdy nie są czyste!!
- Nie o to mi chodzi!! Mówię, że droga wolna!

Teraz to miało większy sens. Bo do prawdy.. Komu się chce sprzątać publiczne kible? I to w naszym państwie?Rozejrzałam się i przeszłam kilka kroków. Młody miał rację. Żywego ducha na horyzoncie. Odetchnęłam lekko i podążyłam w stronę sceny.

- Hej!

Ups.

- Wiej! – krzyknął Max i pchnął mnie do przodu. Rzuciłam się między przyczepy i namioty. Obejrzałam się do tyłu. ‘Czy to Paul?’ Facet, który za nami biegł był bardzo do niego podobny. Nie zdziwiłabym się gdyby to był on.
Biegłam ile miałam sił w nogach. Skręciłam w lewo, i chcąc zmylić ochroniarza, schowałam się do jednego z namiotów.
- Co ty robisz? – usłyszałam głos Max’a.
- Przeczekamy tu chwilę – odparłam. Nagle zobaczyliśmy zbliżający się cień. – Tędy! – chwyciłam brata za rękę i wybiegłam tylnym wyjściem. Mieliśmy chwilę przewagi więc ile miałam sił w nogach, ruszyłam do drzwi z napisem ‘GARDEROBA’.
W duchu modliłam się by były otwarte. Chwyciłam za klamkę.

- Tak! – otworzyły się.
- Rusz się! – krzyknął Max i mnie popchnął. Wpadłam do środka, a młody za raz po mnie.
- Drzwi! – na te słowa momentalnie je zamknął.
Dyszeliśmy głośno i szybko. W pomieszczeniu było ciemno, więc nie mogliśmy dokładnie przyjrzeć się pomieszczeniu. Podparłam się ręką o stolik. Przynajmniej tak myślałam, że to stolik.

- Spójrz – szepnął Max.
- Nie widzę. Jest ciemno – odparłam, ruszając głową na wszystkie strony.
W pewnym momencie złapał mnie za rękę i pociągnął w głąb garderoby. Wyjął z kieszeni komórkę i podświetlił mi toaletkę. Nie mogłam w to uwierzyć. Przede mną leżał najprawdziwszy grzebień Zayn’a Malik’a. 

Ha! Skąd wiem, że należał do niego?
Wszystkie stanowiska były podpisane. Ot, zagadka..

Wzięłam do ręki błękitne cudo i przejechałam po nim palcami. Gdy wzrok przyzwyczaił się do mroku, odwróciłam się do brata i przeczesałam go tym grzebieniem.

- Daj mi go – powiedział i zabrał mi go. Ja w tym czasie, pomagając sobie moim telefonem, przeszłam do stanowiska  obok. Zobaczyłam ustawione zdjęcie. Przedstawiona na nim Danielle, była roześmiana i patrzyła w górę. ‘Czyli tu siedzi Liam..’ Pogładziłam delikatnie krzesło.
- Max, spójrz – prawie krzyknęłam do brata. Chciałam pokazać mu coś niesamowitego. Na specjalnych miejscach leżały ubrania chłopaków. Marynarka Harry’ego, pasiasta koszula Lou, czerwone polo Niall’a. Podeszłam bliżej i chwyciłam tkaninę do rąk. Zanurzyłam w niej nos, zaciągając się przyjemnym zapachem.
- Olka. Słyszysz?

- Co?
- No właśnie nic. Przestali grać..

Mój brat chciał chyba powiedzieć coś jeszcze, ale dźwięki dobiegające z podwórka mu przeszkodziły. Nagle klamka zaczęła się ruszać. Skoczyłam za niedaleko stojącą kanapę. Max momentalnie zrobił to samo. W chwili gdy chłopak siadał, do pomieszczenia wszedł zespół. Wychyliłam lekko głowę, nie pozwalając by mnie dostrzeżono.Ktoś zapalił światło, a to co zobaczyłam z lekka mnie zaskoczyło. Na przodzie stało dwóch całujących się chłopaków.


* * *

KONCERT :D



GRZEBIEŃ ZAYN'A



  
CHŁOPAKI Z 1D ;)

3 komentarze:

  1. WOOOOOOOW *.* Zaczyna się dziać. :p Chyba domyślam się kto tam się całował :D Ale zajebisty, serio ♥ CHCE WIECEJ !!! :D czekam a nastepny :D
    ~Ollie

    OdpowiedzUsuń
  2. oemdżi! larry! yay! już się rozkręca. naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :) x

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG. Karol to mojr najulubieńsze imię męskie. Ci co mnie znaja wiedzą dlaczego. Po drugie kto sie całował ?? Wiem że nie powiesz tego teraz a dopiero w kolejnym rozdziale, na który wszystkie czekamy. - Mania

    OdpowiedzUsuń