INFO!!

TEKST PISANY UKOŚNIE JEST MYŚLANY, PISANY, MÓWIONY PRZEZ BOHATERÓW W JĘZYKU POLSKIM!

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 4


- Co się stało? Czemu się nie odzywałaś? – spytała mnie Alicja, wychodząc z Sali.
- Rodzice zabrali mi komórkę.. – westchnęłam, na co Alka się skrzywiła. - I laptopa. Komórkę odzyskam dopiero jutro..
- Uuu.. Czyli się dowiedzieli, co zrobiłaś?
- No raczej..
- Mówiłam, że to zły pomysł..
– powiedziała patrząc przed siebie. Stanęłam na środku korytarza. – Idziesz? – spytała, widząc, że stoję.
- Chcę ci przypomnieć, że byłaś tam ze mną. Byłaś świadkiem tego zdarzenia, a ja cię nie wydałam..
- Ale nic nie zrobiłam przecież. Od początku nie akceptowałam twojego pomysłu
– obruszyła się. Dotarłyśmy pod salę geograficzną i siadłyśmy pod ścianą.
Tak. Alicja Kruszycka. Zawsze spokojna, opanowana i nieśmiała dziewczyna, brała udział w ‘zamachu na szkolną ścianę’. Co prawda podawał mi tylko spreje i doradzała kolory koszul, ale wina jakaś jest. Westchnęłam tylko.
- A!! Słyszałaś?! 1D przyjeżdża do Polski – wybuchła ni z tego ni z owego moja przyjaciółka. Spojrzałam na nią spod byka. – Jutro otwierają bramki z kasami. Nie mogę w to uwierzyć, że pójdziemy na ich koncert!  W końcu zobaczę Liam’a. A ty Niall’a. Max pewnie też pójdzie, nie? Więc on także spotka swojego idola – Alicja prawie piszczała. – Ej.. Czemu się nie cieszysz?
- Bo nie jadę – burknęłam i odgryzłam kawałek jabłka.
- Ale jak to? Nie no, nawet tak nie żartuj.
- Nie żartuję. Rodzice uważają, że przesadzam i wczoraj mama pozrywała plakaty z pokoju. Nie chce o nich nawet słyszeć.

Ala zamilkła. Widać było, że nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw.
- No to kicha.. – stwierdziła po pewnym czasie i się do mnie przytuliła.
- Wiem.. –westchnęłam. – Ale ja muszę coś wykombinować! Nie na darmo siedziałam przez te 3 dni i spamowałam, żeby przyjechali. Ja coś wymyślę – powiedziałam i zaczęłam się zastanawiać. ‘Jak przekonać rodziców do zmienienia decyzji..?
- Ej! Wiecie, że we wtorek jest sprzedaż ciasta? – usłyszałam chłopaka z równoległej klasy. Stał z kolegami i cieszył się jak dziecko na wiadomość o słodkościach.
- Wiem! – krzyknęłam i momentalnie podniosłam się z ziemi. Alicja spojrzała na mnie niepewnie. – Dzięki Ernest! – krzyknęłam do chłopaka z blond grzywką. Była taka długa, że nie wiadomo było czy ten koleś ma oczy..
- Za co ty mu dziękujesz? A tak właściwie to on się nie nazywa Emil? – spytała Ala.
- Emil czy tam Ernest.. Nie ważne. Upiekę rodzicom ciasto! Wiesz przecież, że zawsze są pod wrażeniem moimi wypiekami – wyjaśniłam przyjaciółce. Ona szeroko się uśmiechnęła.
- No, to akurat muszę ci przyznać. Nikt nie pobije twoich ciast, ciasteczek, babeczek.. A właśnie! Mogłabyś zrobić dla mnie jakieś, co? Wiesz.. Trzeba się podlizać nowej klasie – zaśmiała się.
W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje.
Na śmierć zapomniałam.
Od następnego tygodnia miałam być sama w tej szkole. Bez mojej najlepszej przyjaciółki. Bez mojej niebieskookiej, długowłosej blondyneczki.  Śmiejącej się nawet z mojej najgłupszej paplaniny, poprawiającej nastrój. Jak ja bez niej miałam niby przeżyć?
- Oczywiście, że ci upiekę. Zrobię ci nawet tort pożegnalny – powiedziałam i tym razem to ja rzuciłam jej się na szyję.
- Em.. Ola. Olka! ALEX! Pan już czeka.
Odwróciłam się w stronę geografa.
- No wchodźcie już, dziewczyny – powiedział roześmiany. Lubiłam tego gościa. Jako jeden z nielicznych rozumiał uczniów. On jeden, no może wraz z panem od plastyki, powiedzieli, że rysunek w damskiej szatni był bardzo kreatywnym i dobrym pomysłem.
Uśmiechnęłam się do niego, wzięłam plecak i weszłam do sali.
  Było ok. 17.30, gdy wróciłam do domu.
Po powrocie ze szkoły leciałam na drogę krzyżową. Niestety musiałam, jeśli chciałam wziąć udział w bierzmowaniu. Proboszcz kazał wszystkim kandydatom zakupić książeczki i zbierać podpisy z każdego nabożeństwa. Roraty, różaniec, droga krzyżowa, rekolekcje itd.
Nie musiałam się spieszyć z powrotem bo tata do 22 był w pracy, a mama.. Od 15 miała zajęcia plastyczne przez 2 godziny. Stamtąd od razu szła na aqua aerobik i zazwyczaj, po ciężkim wysiłku, szła do znajomej. Przeciętnie wracała o 20.
- Młody!! Pomóż mi! – krzyknęłam do brata, kładąc na stole siatkę z zakupami.
Kiedy zjawił się w kuchni, wyjawiłam mu mój plan i przydzieliłam obowiązki.
W gruncie rzeczy dobrze sobie poradził. Tylko.. Gdyby jeszcze wiedział co to znaczy podzielić jajka. Wyjął z lodówki osiem i po cztery wrzucił mi do miski. I żółtka, i białka.. Geniusz po prostu..
Na szczęście wszystko dało się odratować i ciasto, tak jak zaplanowałam, stało w piekarniku.
Zaczęliśmy sprzątać w kuchni.
W pewnym momencie dostrzegłam na blacie opakowanie czekoladowych kulek.. potrzebnych do ciasta.
- Maks.. – powiedziałam na wdechu. – Proszę, powiedz, że wsypałeś te czekoladowe kulki.
Chłopak zrobił wielkie oczy.
- Nie powiem, że tak bo ..
- Cholera jasna!
– krzyknęłam i wyjęłam ciasto z piekarnika. Bogu dzięki, że dopiero przed 2 minutami zostało wstawione. Otworzyłam paczkę i wsypałam odpowiednią ilość. Wymieszałam i spokojna, że już na pewno wszystko jest, włożyłam blachę do piekarnika.
- Przepraszam.. – wyjąkał.
- Dobra, już nic się nie stało. Pomóż mi robić teraz krem. Tylko czytaj uważnie, co jest napisane na tej kartce..
- Jakiej kartce?

Przerażona spojrzałam na blat, gdzie powinien znajdować się przepis.
- Gdzie ty..
- Żartowałem. Luz siostra…
- zaczął się śmiać.
Mi jednak tak wesoło nie było.
 - Jesteśmy! – usłyszeliśmy z Max’em głos mamy. Spojrzeliśmy na siebie. ‘Czyżby tata skończył dzisiaj wcześniej?’
Cisto było przykryte i stało u nas w pokoju. Nie mogła się niczego domyśleć. Szczególnie, że z 5 razy wietrzyliśmy mieszkanie, żeby aromat uciekł.
- Od razu idziemy, czy czekamy aż się położą?
- Dajmy im czas
– odparłam i przerzuciłam stronę czytanej książki.
Siedzieliśmy z bratem jak na szpilkach. W końcu stwierdziliśmy, że godzina to wystarczająco dużo czasu, a ciasto czym prędzej powinno znaleźć się w lodówce.
Wzięłam blachę z ciastem i razem z Max’em poszliśmy do pokoju rodziców.
- Emm.. Chcieliśmy was przeprosić – zaczął trzynastolatek. – Za nasze zachowanie.
Rodzice spojrzeli po sobie, a potem na nas.

- No.. I mamy dla was małą niespodziankę – uśmiechnęłam się lekko i podałam ciasto.
- Mmm.. Sami zrobiliście? – spytał tata patrząc na nasze arcydzieło. Twierdząco pokiwaliśmy głowami. – Chwali się.
- Mmm.. Miętowe..-  Spojrzałam na mamę. Uśmiechała się. Czyli było dobrze. - Pięknie wam to wyszło.
- Ale teraz.. Czego chcecie? – spytał tata. Powrócił poważny pan.. Zawsze taki był. Nie za często się uśmiechał. Chyba ta praca w urzędzie miejskim mu nie służy.
- Kupicie nam te bilety na koncert? – nie wytrzymałam.
- Wiedziałem... – powiedział, kręcąc głową. – Mama wam wczoraj powiedziała. Nie, i koniec dyskusji – siadł na łóżko i powrócił do oglądania telewizji.
Nie mogłam uwierzyć.
- Ale oni przyjechali tu dzięki nam. To my ich tu sprowadziliśmy. Nie możemy teraz nie pójść na koncert – wtrącił Max.
- Nie. Nikt z wami nie pójdzie na ten koncert, a poza tym to są ogromne koszty.
- Ale tato!
– krzyknęliśmy jednocześnie.
- To ja pójdę ukroić ciasta – szepnęła mama i wyszła z pokoju.
- Jutro jest zwolnienie kas biletowych. Koncert ma być w Warszawie więc to nie jest daleko. Proszę!
- Warszawa to nie bezpieczne miasto 
– odkręcił głowę w stronę ekranu. Ani ja ani Max nie mieliśmy siły dalej się z nim kłócić. - Idźcie już do siebie.
Zrobiliśmy co nam kazał.
- Gdybyśmy mieli więcej kasy.. Nie można zadzwonić do Dominika? Może on nam pomoże?
- On ma swoje wydatki. Przecież oszczędzają na ślub. Nie wiem, kiedy oni zamierzają się pobrać? I gdzie? – spytałam kładąc się na łóżko.  Brat wzruszył tylko ramionami.
Chyba nie mogliśmy nic zrobić.



* * * 

Geografia :D

Ciasto zrobione przez Alex i Max'a *.*

'One Way Or Another...'? ;P

A OD NASTĘPNEGO TYGODNIA ZADZIEJE SIĘ WIĘCEJ ;)
SEE YA I KIERUNKOWEGO WEEKENDU DIRECTIONERS :D







5 komentarzy:

  1. Zaisty waćpanno*.* Mam nadzieję ze Alex i Max'owi uda sie pojsc na koncert 1D :D Choć na pewno się uda wierze w to :P Życze weny i czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się z niewiastą powyżej ;D x

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG. Jakie ciasto. Jestem pewna że Alex i Max pójdą na ten koncert. Taka moja kobieca intuicja.
    I tak z innej beczki : PADA DESZCZ

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ciekawie piszesz ;) strasznie mi sie podoba to opowiadanie i nie moge sie juz doczekac kolejnego rozdzialu x

    OdpowiedzUsuń
  5. 24 year-old Analyst Programmer Zebadiah Gudger, hailing from Terrace Bay enjoys watching movies like Godzilla and Cycling. Took a trip to Longobards in Italy. Places of the Power (- A.D.) and drives a Sonata. Wiecej informacji tutaj

    OdpowiedzUsuń